poniedziałek, 6 września 2010

Garść refleksji na marginesie jednej fotografii

Na początek fotka. Wykonana niedawno temu w Poznaniu, miejsce aż nadto charakterystyczne:


Okej, optyka super szerokokątna użyta oczywiście rozmyślnie, ale problem istnieje w zasadzie od początku transformacji ustrojowej, czyli od dwudziestu lat: niemal nieskrępowana ekspansja reklamy zewnętrznej w (zwłaszcza miejskim) krajobrazie. Przypomniałem sobie, że kilka lat temu spiesząc się na pociąg do Warszawy uwieczniłem pierwszą reklamę, która zakryła całą szerokość budynku dworca. Otóż i rzeczone zdjęcie z roku 2003:


Inna rzecz, że fasada dworca nie jest szczególnie piękna, utraciła cały swój charakter podczas przebudowy jeszcze w epoce gierkowskiej. Niemniej jednak pstrokacizna charakterystyczna dla współczesnych reklam wielkoformatowych z całą pewnością nie zdobi tej (jak by nie patrzeć) wizytówki miasta. A wcale nie tak dawno miejsce to wyglądało zupełnie inaczej (zdjęcie ze strony festung.posen.prv.pl, wykonane ok. roku 1955 przez Zbigniewa Zielonackiego):


Nie jest, rzecz jasna, moją intencją nawoływanie do powrotu do szarej i siermiężnej rzeczywistości minionej epoki, choć rozwiązanie z tramwajem podjeżdżającym bezpośrednio pod dworzec główny na pewno i dziś miałoby wielu zwolenników. Myślę jednak, że skoro w wielu przypadkach (te pokazane w niniejszym poście są jeszcze stosunkowo nieszkodliwe wobec na przykład wjazdów do większych miast) zawodzą mechanizmy samoregulacyjne branży outdoorowej, to najwyższy czas na działania legislacyjne i późniejszą ich egzekucję. Interesujące wizualnie stanowisko w dyskursie na temat reklamy zewnętrznej zajął portal MiastoMojeAwNim.pl, publikując serię prowokujących fotomontaży:





Całość materiału jest do obejrzenia tutaj.

1 komentarz:

  1. super te fotomonaze, bo tak pieknie pokazuja jak zasmiecona jest przestrzen publiczna w Polsce....

    OdpowiedzUsuń