wtorek, 31 lipca 2012

Jeep, 2012, study #1

Trzeci obrazek z serii - i powoli wszystko staje się jasne. Jest jeszcze czwarte zdjęcie. Wrzucić jutro? ;-)


Third photograph from the series - the things are slowly becoming clear. There is still the fourth image. Am I to publish it tomorrow?  ;-)

niedziela, 29 lipca 2012

Jeep, 2012, study #3

Nowość w Tobisologii - historyjka obrazkowa w trzech (może nawet czterech) odsłonach.


New in Tobisology - a story of three (maybe even four) subsequent pictures.

Also new - a brief post summary in English. If you are an English-speaking reader (and the text is not about topics understandable for the people in Poland only - there have been such in the past), it might be a good idea to check the bottom of upcoming posts... :-)

Comments in English are also welcome.

sobota, 28 lipca 2012

Ralph Gibson w Berlinie

Galeria Camera Work prezentuje obecnie przekrojową wystawę Ralpha Gibsona, jednego z najbardziej prominentnych fotografujących nowojorczyków. Na wystawę składa się ponad 60 niezmiennie fascynujących, czarno-białych fotografii, wykonanych metodą tradycyjną. Reprezentują one 40 z górą lat twórczej aktywności Gibsona i pochodzą z takich cykli jak: The Somnambulist, Deja-Vu, Tropism czy Days at Sea. Prezentację wieńczy wybór najnowszych zdjęć - aktów. Zgodnie zresztą z dewizą mistrza: "I love photographing women and could say that the form of the female body is absolute and perfect". Dla cierpliwych jest jeszcze, jak zwykle, bonusik - w biurze można tym razem obejrzeć między innymi kadr Elliotta Erwitta z roku 1960, będący fotosem z planu filmu "Skłóceni z życiem", z takimi aktorami jak Marilyn Monroe, Clark Gable czy Montgomery Clift (ostatnie zdjęcie poniżej).


































niedziela, 22 lipca 2012

Jeszcze raz o E-6 tudzież przyległościach

Ostatni wpis, jak się okazuje, sprowokował wiele pytań, których większość krążyła wokół kwestii pipetki. Sprawa jest dość prosta - wywoływacz barwny w procesie E-6 musi mieć bardzo precyzyjnie "wyregulowany" odczyn pH, aby pracował neutralnie. Odchylenie w jedną lub drugą stronę skutkuje powstaniem nieusuwalnego zafarbu. Najprostszą (i jednocześnie skuteczną) metodą regulacji pH wywoływacza jest dodawanie niewielkiej ilości zasady (roztworu sody kaustycznej) lub kwasu siarkowego.


Na pana Zdzisława zawsze można było liczyć. Zwykle obrabiałem przynajmniej kilka filmów za jednym razem, więc zależało mi na powtarzalności wyników. Można było zadzwonić i zapytać, jak proces się sprawuje. Padało zawsze pytanie, jaki to materiał (Velvia była jedną z najbardziej "kapryśnych" i wrażliwych na wahania procesu odwrotek) oraz co było fotografowane. Następnie pan Zdzisław spoglądał na linie w swoim zeszycie (których kolejne punkty wynikały ze zmierzenia densytometrem stripów kontrolnych) i wyrokował: proszę przyjść o 14. Będzie w punkt.

Gdy pan Zdzisław odszedł z labu do innych zadań w Kodaku Polska, jeden jeszcze raz powierzyłem obróbkę laboratorium, w którym wcześniej pracował. Po czym zacząłem obrabiać slajdy w Berlinie.

piątek, 20 lipca 2012

Fujifilm znacząco ogranicza dostępnośc Velvii

Jak podaje British Journal of Photography firma Fuji całkowicie zaprzestaje produkcji materiału Fujichrome Velvia 100F. Ponadto z rynku zniknie Velvia 50 w formatach płaskich (4x5", 8x10"). Utrzymana zostanie jedynie dostępność błon zwojowych (typ 120) oraz małoobrazkowych (typ 135). Produkcja wersji 50 była już zresztą raz w roku 2005 wstrzymana na 2 lata, ze względu na problemy zaopatrzeniowe.


Tobisologia, regenerując siły po trudach kilkudniowego pleneru, którego była organizatorem, pogrążyła się w zadumie, jako że Velvia była jej ulubionym materiałem przez co najmniej kilkanaście lat. Po raz kolejny okazuje się, że nic już nie będzie takie samo, nawet jeśli używanie odwrotek obecnie jest generalnie mocno utrudnione ze względu na to, że niełatwo jest znaleźć laboratorium fachowo wywołujące filmy w procesie E-6. Można oczywiście obrabiać je samemu, zastosować gotowy trzykąpielowy zestaw i uzyskać, przy zachowaniu minimalnego BHP, całkiem przyzwoite rezultaty. Z sentymentem myśli się jednak o maszynie stojącej ongiś w Kodaku, nadzorowanej przez pana Kocika, monitorującego permanentnie proces i dodającego pipetką od czasu do czasu małą kropelkę kwasu lub zasady; stabilność procesu była wtedy wzorcowa...

czwartek, 12 lipca 2012

Do zobaczenia w Berlinie: Rafał Milach

W berlińskim C/O, obok dużej prezentacji Larry'ego Clarka zobaczyć można (w starej sali gimnastycznej) 58 zdjęć Rafała Milacha z projektu "7 Rooms", będących efektem sześcioletniej przygody fotografa z Rosją, a dokładniej z Rosjanami żyjącymi niejako okrakiem na czasach Związku Radzieckiego oraz współczesnej Federacji Rosyjskiej.

Ekspozycja w C/O jest sama w sobie sporą nobilitacją. Otrzymawszy informację o planowanej wystawie obu autorów bardzo byłem ciekaw, w jaki sposób obydwie prezentacje - skrajnie od siebie różne w niemal każdym aspekcie - zostaną ze sobą zestawione. Okazuje się, że jest między nimi łącznik - trochę (dla mnie) niespodziewany, ale wyraźnie wyczuwalny - jest nim bardzo bliski charakter relacji łączących fotografa z fotografowanymi. Larry Clark po prostu wmieszał się między bohaterów swoich fotograficznych opowieści i praktycznie żył ich życiem. Milach z kolei przedstawia 7 postaci z Moskwy, Jekaterynburga oraz Krasnojarska, z którymi "zakumplował się" w sposób absolutnie niesamowity. Wszytkich ich łączy to, że wchodzili w dorosłość już w Rosji putinowskiej i stanowią tym samym rodzaj portretu swojego (bardzo charakterystycznego) pokolenia. Niewielka - wydawałoby się - liczba tych osób nie stanowi obciążenia dla kompletności i czytelności przekazu. Jest wręcz przeciwnie - Rafał Milach pokazuje duże spektrum sytuacji, w których możemy czytać znacznie więcej niż sugeruje sama warstwa wizualna. Godne pochwały są także aranżacje poszczególnych zestawów - nietuzinkowe, o zróżnicowanych formatach, pomagające w odbiorze prac. Ja ze swojej strony przepraszam za jakość zdjęć - wynika ona z jedynego dostępnego w danym punkcie czasoprzestrzeni urządzenia do rejestracji obrazu...









wtorek, 10 lipca 2012

Lary Clark - kolaże (część 3)

Larry Clark tworzył kolaże już w swoich najwcześniejszych cyklach: Tulsa i Teenage Lust. Z początku miały one postać przypominajacą tradycyjne "płachty" - składały się z odcinków filmów małoobrazkowych. Począwszy od lat 80. XX wieku Clark komponował dzieła "chmurkowe", łącząc zdjęcia z wycinkami z gazet i magazynów, listami oraz innymi obiektami takimi jak szczotka do zębów czy okładka płyty winylowej. Tematyka tych prac była rozwinięciem jego zainteresowań fotograficznych; sporo uwagi poświęcał fenomenom nastoletnich idoli i społecznym aspektom problemów adolescencji. W późniejszych pracach dominującą pozycję zajmują zdjęcia Jonathana Velasqueza. Jedno z dzieł zawiera sentencję: "The criminal like the artist is a social explorer". Nic dodać nic ująć.

Berlińska wystawa Clarka nosi podtytuł "Media Transformer". W jego kolażach uderzające są nie tylko różne elementy składowe, ale przede wszystkim oryginalna forma dialogu między poszczególnymi mediami, która wynika z proponowanych zestawień. Jako ciekawostkę w jednej z prac można obejrzeć kopię wywiadu szpitalnego samego artysty. Robi  wrażenie.