niedziela, 28 sierpnia 2011

Gregory Crewdson - In a Lonely Place

Gregory Crewdson to twórca znany przed wszystkim z hiperrealistycznych inscenizacji realizowanych "wszędzie i nigdzie" w małych amerykańskich miasteczkach. Obejmujący je cykl Beneath the Roses (2003-2008) stanowi największą część jego wystawy, którą można obecnie oglądać w berlińskim C/O. Składa się się on z dużych (ok. 1,5 x 2 m) fotografii przedstawiających perfekcyjnie zbudowane i takoż oświetlone sceny, w których ludzie wydają się zastygli w pozach zgoła nie-portretowych, ze wzrokiem wbitym w ziemię lub odwróconym, pochłonięci jakąś sprawą lub problemami wynikającymi z jakiejś skomplikowanej okoliczności. Wydają się zdezorientowani, milczący i w dużym stopniu duchowo nieobecni w kontekście rozgrywającej się sceny. Sytuacje, których jesteśmy świadkami, rozgrywają się niejako w środku historii, nie wiemy, co było przedtem (choć niektóre zdjęcia lub choćby ich tytuły zawierają pewne wskazówki), nie wiemy także, co będzie potem. Sam autor twierdzi, że jego obrazy traktują przede wszystkim o samotności. Jako syn psychoanalityka już w dzieciństwie bywał świadkiem seansów prowadzonych przez ojca i bardzo chciał pójść w jego ślady, jest więc jak mało kto świadom problemów, jakie ludzie miewają ze swoim życiem. Crewdson przyznaje się także do inspiracji filmem, zwłaszcza twórczością Davida Lyncha. "Filmowość" jego fotografii jest widoczna na pierwszy rzut oka, a przy poszczególnych realizacjach pracowała ekipa licząca od kilkudziesięciu do nawet 150 osób.


Gregory Crewdson pracuje bardzo metodycznie - najpierw szuka miejsc, potem odwiedza je wielokrotnie aby sprawdzić światło w różnych porach dnia oraz wybrać najkorzystniejsze położenie kamery. Alternatywnie opracowywany jest plan sceny, która zostanie zbudowana w dużym studio. Następnie kilkuosobowy zespół rozpracowuje szczegóły, autor wykonuje szkic, pozyskuje modeli (większość z nich to lokalni mieszkańcy) i rusza machina produkcyjna. Niemniej ciekawa jest sama realizacja, zaczynająca się od wykonania 40-50 negatywów formatu 8x10 cali, każdy z nich przy nieco innym wyciągu przedniego standardu. Z nich wybierany jest jeden negatyw "bazowy" oraz 4-5 innych, które są skanowane w wysokiej rozdzielczości i następnie w procesie trwającym nierzadko kilka miesięcy, montowane elektronicznie w jedną całość, cechującą się absolutną ostrością od przedplanu aż do nieskończoności. Crewdson nie życzy sobie w swoich pracach żadnych atrybutów tradycyjnie kojarzonych z fotografią, takich jak ziarno czy nieostrość. Chce być postrzegany jako kreator perfekcyjnego obrazu, sam nawet nie staje za kamerą - czyni to asystent, w myśl bardzo szczegółowej koncepcji zdjęcia. Cóż - przyznać trzeba, że jego fotografie (czy nawet anty-fotografie, jak je się czasami określa) robią gigantyczne wrażenie, zarówno ze względu na technologię, jak i na intrygujący sposób podejścia do problemów, które sygnalizują.













2 komentarze:

  1. Chyba w "Geniuszu zaklętym w fotografii" był przez chwilę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I love this photographs, especially the 4 with the car on the streets.

    OdpowiedzUsuń