czwartek, 30 września 2010

Gregory Crewdson - Sanctuary

Gregory Crewdson znany jest przede wszystkich z barwnych cykli Twilight (1998-2002) oraz Beneath the Roses (2003-2007). Przyzwyczaił swoich odbiorców do starannie wyreżyserowanych, często surrealistycznych ujęć, oświetlonych w wyrafinowany sposób i posługujących się bardzo drobiazgowo zaplanowaną stylizacją, wykonanych gdzieś w małych miasteczkach Nowej Anglii. Jego zdjęcia, do których przygotowania potrafiły trwać tygodniami, miały bardzo sceniczny, dramatyczny charakter i nierzadko wydawały się rodzajem fotosów lub wręcz klatek z nieistniejących, wyimaginowanych filmów.


Najnowszy cykl Crewdsona, prezentowany obecnie w nowojorskiej Gagosian Gallery, jest zupełnie inny - czarno-biały, refleksyjny, pozbawiony ludzi i wszelkiej inscenizacji. Jest to pierwsza seria autora zrealizowana poza granicami USA. Składa się z 41 prac wykonanych cyfrowo, z minimalną postprodukcją. Crewdson pokazał na nich obfitujące w detale, porzucone scenerie filmowe, znajdujące się na terenie słynnej włoskiej Cinecittà, w której kręcili filmy tacy giganci jak Federico Fellini, Sergio Leone czy Roberto Rosellini.

"W tych obrazach wykorzystuję nieodłączny spokój i aspekty właściwe pustym scenografiom. Podobnie jak w przypadku innych prac moje spojrzenie padło na nieostre granice pomiędzy rzeczywistością i fikcją, naturą i sztucznością, pięknem i zniszczeniem."

W najnowszych zdjęciach Crewdsona od dawna nieużywany sztafaż awansuje do roli głównego aktora. Fotografie wykonane zostały wczesnym ranem oraz wieczorem, co trochę upodabnia je do znanych z historii ujęć pejzażowo-dokumentalistycznych i jednocześnie dodaje im swoistej prawdziwości. Istnieje wszakże jeszcze jeden element, który łączy poprzednie i obecne prace Crewdsona - jest nim poczucie wyalienowania. Filmowe "sety" odgrywają w tym aspekcie rolę podobną do ludzkich bohaterów wcześniejszych zdjęć, z tą różnicą, że w tym przypadku powstaje film dokumentalny, a nie fabularny.










środa, 29 września 2010

Reklama dźwignią handlu, czyli jak to się robi na Photokinie #2

Dzisiaj garść zdjęć spoza stoisk Wielkiej Trójki, ale niemniej ciekawych. Zaczynamy od globusa uzupełnionego o reklamy wielu firm wystawiających się na targach oraz stoiska służącego do podziwiania nowego prototypowego aparatu X100 na stoisku firmy Fujifilm. Do stoiska tego była cały czas spora kolejka.



Kodak epatował zwiedzających drewnianą kamerą panoramiczną w formacie 7x17 cali. Największym obiektem pożądania - przyznaję się bez bicia :-) - był imponujący obiektyw Schneidera, wyposażony w migawkę Copal w rozmiarze 3. O ile się nie mylę, aparatem w tym formacie fotografował we Wrześni w tym roku Andrzej Jerzy Lech.



Wiele firm zdecydowało się na zatrudnienie modelek i zaaranżowanie przestrzeni w taki sposób, aby było można je fotografować lub filmować. W kolejności dwa zdjęcia ze stoiska Panasonika, dwa z Hasselblada i jedno ze stoiska czeskiego (m.in. firmy Fomei).






Zeiss wyposażył swoje stoisko w monstrualnej wielkości makietę obiektywu. Osobne stoisko poświęcone było zagadnieniom cyfrowego wydruku wysokiej jakości. Prezentowało ono papiery i rozwiązania różnych firm, pod patronatem niemieckiego czasopisma Fine printer.



Każda na swój sposób przyciągały zwiedzających na swoje stoiska firmy oferujące oświetlenie i akcesoria studyjne. Profoto i Broncolor eksponowały na przykład olbrzymie parasole, a Multiblitz wykonał kompozycję z różnych źródeł światła.




Photokina to przede wszystkim targi sprzętu i rozwiązań dla fotofinishingu, ale także miejsce prezentacji interesujących wystaw, z których niektóre, nie wiedzieć czemu, zostały "schowane" w halach technicznych. Zdecydowanie warto także odwiedzić stoiska księgarskie, na których znaleźć można sporo rzadkich lub okazyjnie przecenionych pozycji.

Tegoroczna edycja imprezy dostarczyła sporo merytorycznej satysfakcji. Oprócz terminów umówionych wcześniej zdarzyło się także kilka spotkań nieplanowanych, w tym także z osobami dawno nie widzianymi. Jest to niewątpliwie jeden z bardziej przyjemnych elementów działalności fotograficznej :-)

wtorek, 28 września 2010

Reklama dźwignią handlu, czyli jak to się robi na Photokinie #1

Marketingową palmę pierwszeństwa na tegorocznej Photokinie zdecydowanie dzierżył Nikon. Przed wejściem na targi rzucał się w oczy wyklejony na żółto pas schodów, którymi dochodziło się do stanowiska fotografa posługującego się - a jakże - sprzętem Nikona. Zdejmował on chętnych na tle kolońskiej starówki oraz mostu kolejowego na Renie. Na odległym o kilka metrów stoisku odszukiwało się zdjęcie, które było następnie przez około pół minuty wyświetlane na olbrzymim telebimie zawieszonym nad wejściem na targi (stąd właśnie wzięła się fotka w tym poście). Otrzymywało się także kupon z kodem kreskowym, którego przedstawienie na stoisku Nikona w hali 2 umożliwiało otrzymanie hardcopy zdjęcia.




Olympus wpadł na pomysł oklejenia poręczy schodów ruchomych prowadzących do hali 2 elementami nawiązującymi do serii PEN. Umieścił ponadto na swoim stoisku wielkich rozmiarów okulary, stanowiące ulubiony gadżet do fotografowania się. Canon także miał kilka ciekawych elementów wystroju swojego stoiska. Samsung bardzo intensywnie promował swój najnowszy model "bezlusterkowca" NX100, za pomocą między innymi makiety dwumetrowej wysokości.







poniedziałek, 27 września 2010

XVI Biennale Fotografii Górskiej

Biennale to impreza o dużej tradycji, jeden z niewielu znaczących konkursów fotograficznych w naszym kraju, którym udało się przetrwać transformację ustrojową, i to w niezłej formie. Wystawy konkursowe prezentowane są, wespół z towarzyszącymi ekspozycjami poplenerowymi, w Muzeum Karkonoskim. Pozytywnie należy w tym kontekście podkreślić przychylność Muzeum dla fotografii, zwłaszcza w obliczu ostatnich zawirowań wokół finansowania działań kulturalnych w Jeleniej Górze. Warunki ekspozycyjne są jednak rodem z bardzo minionej epoki, zatem wykonanie choćby poprawnych zdjęć jest, szczególnie w warunkach towarzyszących uroczystemu otwarciu, niezwykle trudne. Z tego co udało mi się dowiedzieć, pomieszczenia wystawowe czeka w najbliższym czasie remont i montaż nowoczesnego systemu zawieszeń oraz oświetlenia. Oby tak się faktycznie stało.





Wystawa konkursowa nie odbiegała wiele od schematu obserwowanego w minionych edycjach - zazwyczaj jest kilka-kilkanaście dobrych prac lub zestawów, potem spora luka i dalej kilkadziesiąt (a może i kilkaset) fotografii o niższym poziomie zaawansowania. W tym roku, w porównaniu z XV Biennale, widać spory skok jakościowy, zwłaszcza w tej drugiej części, co powoduje, że wyniki konkursu można całościowo ocenić jako ciekawsze niż poprzednio. Góry najwidoczniej są silną inspiracją dla dużych rzesz fotografujących, co więcej niektórzy wybierają się w góry po to aby fotografować, a nie fotografują przy okazji chodzenia po górach. Prawie to samo, ale "prawie" robi wielką różnicę. Co do werdyktu jury - cóż, każdy musi wyrobić sobie własną opinię. Moim zdaniem ciekawą propozycją był zestaw czterech "zielonych" kwadratów autorstwa Janusza Chojnackiego, któremu przyznano drugą nagrodę.


Tradycyjnie konkursowi towarzyszy wystawa będąca podsumowaniem kolejnych dwóch kolejnych plenerów organizowanych w Karkonoszach przez Ewę Andrzejewską i Wojtka Zawadzkiego. Także tutaj muszę stwierdzić, że tegoroczna edycja wystawy była bardzo ciekawa, i to pomimo całkiem oczywistego faktu, że uczestnicy plenerów spotykają się w Samotni od wielu lat, a więc zrozumiałe byłoby jakieś zmęczenie materiału. Tymczasem pojawiło się tutaj sporo świeżych obrazów. Może to zasługa miejsca, jakim jest Samotnia i jej otoczenie, może po prostu każdy z nas znalazł jakiś własny klucz do tajemnic Karkonoszy. Na mnie olbrzymie wrażenie wywołały tajemnicze, wręcz mistyczne fotografie Tomka Michałowskiego, głęboko eksplorujące tajemnice światła oraz materii (dolna fotografia na pierwszym zdjęciu poniżej i trzy na kolejnym). Ciekawostką i nowinką techniczną (o ile można takiego określenia użyć w odniesieniu do techniki z XIX wieku) były odbitki z negatywów kolodionowych, wykonane przez Marka Szyryka (trzecia fotka poniżej). Eugeniusz Józefowski pokazał zjawiskowe "otworki", wykonane kamerą 8x10 cali (ostatnie zdjęcie poniżej), ciekawe zdjęcie pojedyncze zaprezentował Adam Sobota (górna fotografia na pierwszym zdjęciu poniżej). Tomek Mielech zaproponował 2 niezwykle klimatyczne cykle po 3 zdjęcia - z Pielgrzymów oraz Małego Stawu (czwarta fotka poniżej). Podobała mi się także jedna z dwóch prac Niny Hobgarskiej. O Ewie Andrzejewskiej i Wojtku Zawadzkim nawet nie wspominam, bo prezentują od lat równy poziom. Swoich fotografii nie wypada komentować, więc napiszę tylko, że byłem zadowolony z prezentacji :-) W sumie w wystawie biorą udział 23 osoby, w tym po raz pierwszy Czesi z zaprzyjaźnionego Žacleřa.









W Książnicy Karkonoskiej eksponowana jest wystawa towarzysząca pod tytułem "Pamiątka z Samotni", na której pokazano archiwalne zdjęcia i widokówki. Wystawa ta, bardzo ciekawa, stanowi program obowiązkowy dla wszystkich miłośników tego miejsca.




niedziela, 26 września 2010

Przesieka w wersji strażackiej

Tradycją Biennale Fotografii Górskiej są spotkania organizowane po otwarciu wystaw głównych i towarzyszących. W tym roku spotkanie odbyło się w Przesiece. A skoro w Przesiece, to nie mogło zabraknąć wizyty pod wodospadem oraz Pod Wesołym Misiem :-)


PS: o samym Biennale spróbuję jeszcze napisać