niedziela, 30 października 2011

Nikoniarze - szacun i wielkie dzięki!

Wybrałem się dziś z małżonką do Alberta. Trzy lata temu Albert, jako uczeń pierwszej klasy gimnazjum, brał udział w prowadzonej przeze mnie (z pomocą Mariana Łazarskiego) przy tymże gminnym gimnazjum Szkółce Fotografii. Był niesamowicie pracowity i miał spore osiągnięcia - pamiętam, że mieścił się w wyraźnie wyróżniającej się czwórce uczestników. Zwieńczeniem naszych zajęć była wystawa "3x Fotografie", w której uczniowie mieli duży udział, a Albert przygotował tyle ciekawego materiału, że postanowiłem dać mu cały jeden bok ekspozycji. Dodatkowo wydrukowałem niewielki nakład albumu fotograficznego pod tym samym tytułem, w którym Albert miał całe dwie kartki i jeszcze jedno zdjęcie we wspólnym zestawie z innymi. Wystawa prezentowała się jak widać na załączonych obrazkach - na drugim zdjęciu nieodżałowanej pamięci Staszek Woś, który bardzo pomógł mi zaaranżować ekspozycję we wnętrzu kompletnie nieprzygotowanym do takich działań, a na trzecim zdjęciu widać właśnie zestaw, który złożyłem z fotografii Alberta.




Niecały rok temu, w okolicach Gwiazdki, dowiedziałem się, że u Alberta zdiagnozowano bardzo rzadki i takoż złośliwy nowotwór. Nie miejsce tu na rozważania na temat poważnych chorób u dzieci - wieść zbiła mnie z nóg i mocno staramy się utrzymywać bieżący kontakt, a prowadzone intensywne działania medyczne (kilka operacji, chemioterapia) wydają się przynosić pozytywny efekt, choć cały plan życia rodziny Alberta legł w gruzach i wszystko jest podporządkowane jednemu - temu najważniejszemu - celowi.

Dzisiaj, gdy zajechaliśmy do Pęckowa, okazało się, że za sprawą Fundacji "Mam marzenie" oraz dzięki ofiarności i niesamowitej organizacji forum "Nikoniarze.pl" Albert dostał w prezencie wymarzoną lustrzankę - Nikona D5100 z dwoma obiektywami i torbą. Nie będę streszczał całej historii - można ją przeczytać z wszystkimi szczegółami tu oraz tu, a relacja fotograficzna z wydarzenia jest tu. Dzisiejsza operacja była ściśle tajna, wiedziała o niej tylko mama Alberta, więc i zaskoczenie było całkowite. Jest jeszcze aspekt nieco humorystyczny - otóż perspektywa naszego przybycia została wykorzystana do nakłonienia nastoletniego dryblasa do gruntownego posprzątania w pokoju - no bo w końcu nie można było zdradzić prawdziwego planu... :-)

W każdym razie olbrzymie podziękowania dla Nikoniarzy - jesteście wielcy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz