Minione dni trudno było zaliczyć do sympatycznych pod względem pogody - szarość, odwilż, siąpiący deszcz, huśtawka między nocnym mrozem i jego dziennym brakiem (nie jestem nawet pewien, czy taka sekwencja nie jest przypadkiem bardziej depresyjna niż osławiona noc polarna). Gdy się więc znienacka odsłania niebieskie niebo z wszystkimi niezbędnymi atrybutami, natychmiast trybiki w ludzkiej maszynie zaczynają się kręcić szybciej...
PS: tydzień milczenia Tobisologii nie wynika z jej depresji, tylko z nadmiaru tzw. innych zajęć ;-)
Podobno każdy ma swój kawałek cienia - brak cienia jest dowodem nieistnienia
OdpowiedzUsuńśpiewa G.Turnau