Gdy w gardle drapie, z lubością wraca się myślami do ciepłych dni minionego lata. W Karkonosze pojechałem skończyć pracę przy cyklu tworzonym od kilku lat. Tak się jednak często zdarza, że mimo solennego postanowienia zakończenia roboty pojawiają się kolejne pomysły, którym w zasadzie znowu należałoby poświęcić należną uwagę. Niezależnie od poważnych zamierzeń i postanowień, będąc w tzw. niezwykłych okolicznościach przyrody, nawet jeśli są to miejsca tak tłumnie odwiedzane jak tatrzańskie schronisko przy Morskim Oku czy karkonoska Samotnia, zwyczajnie warto krótko po wschodzie słońca wyjść i pooddychać tym miejscem. Miejscem pustym od ludzi...
Tak właśnie powstały poniższe fotki - podczas spaceru nad Małym Stawem, w okolicach 4 rano. Myślę, że nie należy ich traktować śmiertelnie poważnie - ot po prostu jako impresje z danego miejsca i z danej chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz