Wczorajszy wernisaż w galerii 2piR zaczął się od momentu wręcz humorystycznego - kurator Monika Piotrowska uśmierciła Mariusza Foreckiego, głosząc że zmarł w roku 2006. Oczywiście zaraz przeprosiła za przejęzyczenie, ale zgodnie ze starym niemieckim przysłowiem wróży to delikwentowi długi i spokojny żywot :-)
Spotkanie z fotografiami Mariusza Stachowiaka było mocnym przeżyciem, wiele obecnych osób wręcz domagało się opublikowania jego prac w postaci książkowej. Na to zapewne przyjdzie jeszcze poczekać, ale wypada już teraz publicznie podziękować Mariuszowi Foreckiemu za ogrom pracy włożonej w digitalizację (metodą własną) i oczyszczenie sześćdziesięciu bardzo porysowanych małoobrazkowych negatywów. Na wernisażu zjawiło się wiele osób związanych z fotografią, w tym redakcyjni koledzy Mariusza Stachowiaka z "Wprostu" - Maciej Kuszela i Mariusz Forecki, a także Jacek Śledzikowski, który będąc w roku 1974 instruktorem fotografii w Miejskim Domu Kultury we Wrześni, zaszczepił bohaterowi wystawy jej bakcyla, a później współpracował ze Stachowiakiem i Nowackim między innymi przy realizacji diaporam oraz multiwizji. Siła oddziaływania pokazywanych na wystawie zdjęć do dzisiaj ani trochę nie zmalała, a wręcz - być może dzięki bardzo dobremu opracowaniu i wydrukowaniu - wzrosła. Wczoraj przed zaśnięciem miałem te obrazy przed oczami i dalibóg wcale nie było to uczucie nieprzyjemne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz