wtorek, 1 maja 2012

Nikon D800 vs. Hasselblad H4D-40

Tobisologia ostatnimi czasy zrobiła się wyjątkowo techniczna, ale kontynuując wczorajszy wątek i komentarze zachęcam do obejrzenia ponad 17-minutowego filmu, w którym zaproszeni przez The Camera Store TV goście - Michelle Ramberg i Dale Roth (znani jako Roth and Ramberg) sprawdzają, na ile powiodło się zamierzenie Nikona wprowadzenia na rynek lustrzanki małoobrazkowej zdolnej nawiązać walkę z cyfrowym średnim formatem. Porównują oni 36-megapikselowego D800 z 40-megapikselowym Hasselbladem H4D-40- narzędziem, które stosują w swojej codziennej pracy.



Biorąc pod uwagę większy format sensora oraz większą precyzję konwersji A/C (16-bitowa głębia kolorów w hasselbladowskim pliku RAW oraz 14-bitowa u Nikona) można spodziewać się lepszej reprodukcji niuansów kolorystycznych oraz światłocienia, a także lepszej plastyki obrazu. Do tego dochodzi legendarna już precyzja odwzorowania optyki, której wielbicielem był nieodżałowanej pamięci Staszek Woś - do tego stopnia, że używał obiektywy od Hasselblada zapięte przez adapter do Nikona. Na zdjęciu, które opublikowałem 12 września ubiegłego roku, Staszek trzyma swojego D200 właśnie z obiektywem od Hasselblada:


Wracając do filmu: ponownie polecam obejrzeć od początku do końca, najlepiej w najwyższej dostępnej rozdzielczości (720p), ponieważ pada w nim wiele ciekawych stwierdzeń. Hasselblad bezapelacyjnie zwycięża w kategorii odwzorowania tonów skóry oraz w "zapasie mocy" w obszarach świateł, z kolei Nikon zdecydowanie triumfuje w cieniach. Być może zatem warto z założenia fotografować na D800 motywy o dużej rozpiętości tonalnej z lekką korektą naświetlenia in minus. Plastyczność obrazu oraz bokeh faktycznie są domeną Hasselblada, lecz Nikon przebija dostępnością znakomitej jasnej optyki w rodzaju 85mm/1.4, 50mm/1.4, 28mm/1.8, podczas gdy szkła do Hasselblada mają jasność nie większą niż f/2.8 (maksymalnie f/2.2), tak więc przewaga średniego formatu jest w tym obszarze mniejsza od spodziewanej. Generalnie D800 jako narzędzie do pracy komercyjnej zadziwiająco mocno zbliża się do 40-megapikselowego Hasselblada. Na koniec pada jednak fundamentalne stwierdzenie: ze względu na barierę cenową amatorzy nie kupują Hasselblada, więc jeśli zawodowcy pojawiają się na planie z takim narzędziem, to dla klienta wyglądają jeszcze bardziej zawodowo i wiarygodnie ... :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz