Gwoli historycznej ścisłości muszę napisać, że na ulice tudzież ścieżki kurortu wróciło jakieś niewielkie życie, głównie za sprawą przydrożnych (a raczej przychodnicznych oraz przyplażnych) handlarzy. Fascynujące jest, że pojawili się oni jednocześnie wszyscy - daleki jestem od jakichkolwiek teorii spiskowych, ale synchroniczność tego działania jest niezwykła i daje pogląd na stopień zdyscyplinowania tej społeczności. A może po prostu wreszcie przestał wiać huraganowy wiatr, który skutecznie zatrzymywał w ośrodkach potencjalnych klientów, zwłaszcza tych zza Odry i Nysy Łużyckiej, i wszyscy fakt ten dostrzegli?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz