O ile trudno mi sobie wyobrazić dobrowolne przebywanie w kurortach w okresie turystycznego szczytu, o tyle wielką przyjemność sprawia mi wałęsanie się po takich miejscach, które zamiast tętnić życiem, poza sezonem dźwięczą metafizyczną pustką. Miejsca te są nie tylko opuszczone, ale wręcz wypełnione ludzką nie-obecnością, nie-aktywnością i nie-zaangażowaniem (jeszcze pewnie sporo można wymienić tych "nie-"). Refleksja czai się na każdym kroku... ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz