Od kilku dni na Facebooku trwa akcja "Ratujmy Samotnię". Akcję popierają znane osobowości, zwłaszcza ze świata kultury i alpinizmu, oraz wielu sympatyków. O sprawie pisała też prasa, między innymi wrocławska "Gazeta". W najwiekszym skrócie: PTTK zamierza wyłonić nowego dzierżawcę unikatowo położonego schroniska w drodze przetargu z decydującym kryterium ceny. Oczywiście właściciel każdego obiektu może z nim robić co mu się żywnie podoba, na przykład wymalować w kwiatki. Albo nawet w kratkę. Tyle że w tym przypadku mowa jest o niezwykłym obiekcie - z jednej strony jego położenie i atmosfera są niepowtarzalne - w tej kategorii równać się mogą tylko schroniska w Morskim Oku i Dolinie Pięciu Stawów - z drugiej strony rodzinie Siemaszków udało się zbudować i utrzymać przez dziesiątki lat unikatową społeczność. Dzięki organizowanym imprezom schronisko tętni życiem przez cały rok. Nie wiem, na ile oferta Magdy i pani Sylwii jest wyższa od ofert restauratora z Karpacza, ale też PTTK to nie pierwsza lepsza prywatna spółka i powinna brać przede wszystkim wzgląd na unikatowy w skali kraju dorobek schroniska i jego załogi dla turystyki górskiej - letniej oraz zimowej. Nie byłem przesadnie wiele razy w Samotni, ale za każdym razem wizyta wiązała się ze spotkaniami z ludźmi gór - ratownikami GOPR, pracownikami Karkonoskiego Parku Narodowego, przewodnikami i alpinistami. Jest to miejsce, w którym czuje się dobrze każdy, kto coś czuje do gór. Pragnę niniejszym wyrazić swoje pełne poparcie dla tej akcji.
Zastanawiałem się, czym zilustrować dzisiejszy post - Tobisologia jest blogiem poświęconym fotografii, a ja znajduję się z dala od domu i archiwum. Na "twardzielu" laptopa znalazłem dwa zdjęcia z pleneru karkonoskiego z roku 2006, ważne choćby o tyle, że jest na nich także mój serdeczny przyjaciel - nieżyjący już Staszek Woś. Samotnia była przez wiele lat miejscem spotkań fotografów z całego kraju, a dorobek plenerów karkonoskich, organizowanych przez Ewę Andrzejewską i Wojciecha Zawadzkiego, został podsumowany albumem wydanym w roku 2008 i uzupełniony wydawnictwami z lat 2010 oraz 2012.
Choć niewiele mam wspomnień z Samotnią, to jednak je mam. Same piękne. Licza sobie te najstarsze wspomnienia już ponad dwadzieścia lat. O akcji dowiedziałem się od najbliższych, którzy już mają swoje wspomnienia z tym miejscem. Akcja jak najbardziej słuszna.
OdpowiedzUsuńAkcja zakończyła się raczej pozytywnie. Magda i pani Sylwia będą nadal prowadzić schronisko, ale stawka czynszu została podniesiona. Zobaczymy, czy to zadziała...
OdpowiedzUsuńSamotnia to przepiękne miejsce, sami możecie zobaczyć karpacz.net/galeria-74/samotnia-277
OdpowiedzUsuń