Galeria Korytarz, zlokalizowana w Jeleniogórskim Centrum Kultury, pokazuje obecnie wystawę fotografii Tomasza Michałowskiego. Fotografii niezwykłych, "niespiesznych" i przepojonych rzadko obecnie spotykaną duchowością. Fotografii tradycyjnych, "mięsistych", znakomitych także w swoim wymiarze technicznym - autor poświęca wiele czasu na pracę pod powiększalnikiem, a obcowanie z nimi daje wielką satysfakcję. W zestawie największą część stanowią zdjęcia z Karkonoszy.
Tomek ma odwagę podzielić się z widzem swoim spojrzeniem na świat, egzystencję, czas, nieskończoność, ontologię czy problem drogi w życiu. Jest przy tym daleki od jakiegokolwiek pozowania, udawania, kreowania się na bohatera. Uderzająca jest jego świadomość kadru, świadomość formy i świadomość światła. Jak sam napisał w przedmowie do katalogu, "traktuje fotografię jako drogowskaz i jako drogę do spotkania oraz poznania". Fotografując pejzaż "dostrzega przeistoczenie jego formy w coś w rodzaju znaku". W czasie pracy "doświadcza poczucia mocy miejsca". Fotografowanie "pozwala mu odbyć podróż w głąb siebie i spotkać siebie", pozwala "poczuć się wolnym".
Pisałem już o tym, że "szkoła suwalska" stanowiła wyjątkowe miejsce na mapie polskiej fotografii. Tomek miał niezwykły przywilej (którego zresztą jest w pełni świadom) rozwijania się pod skrzydłami Stanisława Wosia, niestrudzonego propagatora patrzenia na fotografię przez pryzmat światła oraz świata duchowego. Był on przede wszystkim autorytetem, ale także dobrym pedagogiem - umiał wyłuskiwać młode talenty oraz miał bardzo rzadko spotykaną umiejętność rozwijania ich w taki sposób, by szli swoją drogą i nie kopiowali swojego nauczyciela. Podczas oglądania wystawy Tomka ta myśl pojawia się natychmiast: trudno o lepsze memento dla mistrza. Zwłaszcza że Tomek nie jest jedynym wychowankiem Wosia, który kroczy zainicjowaną przezeń drogą i rozwija ją w sposób z jednej strony bardzo twórczy, z drugiej - wciągający i komunikatywny. Ja także mam odrobinę satysfakcji z faktu, że kilka zdjęć z organizowanego przeze mnie pleneru znalazło się na wystawie i funkcjonują one także w oderwaniu od plenerowego kontekstu.
Uwaga techniczna: prezentowane poniżej skany są czarno-białe, natomiast oryginalne prace zostały zabarwione w herbacie.
Jutro na niniejszych łamach pojawi się kilka migawek z wernisażu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz