Amerykańska obiektywistyczna poezja nigdy nie była w Polsce specjalnie czytana. Owszem, sporo zrobił dla jej popularyzacji Piotr Sommer, tłumacząc wiersze najlepszego przedstawiciela tego nurtu Charlesa Reznikoffa, ale zapowiadana od kilkunastu lat książka jakoś ciągle nie może się ukazać. Minimalistyczne wiersze Reznikoffa nie cieszyły się też wzięciem u amerykańskiej krytyki i dopiero po śmierci autora oraz po wydaniu The Complete Poems w 1977 roku zaczęto doceniać jego obiektywistyczna praktykę. Wiersz bez metafor i innych figur stylistycznych, będący prostym i oszczędnym zapisem codziennej sytuacji, banalnego zdarzenia czy koincydencji jaką można dostrzec w krajobrazie? Nie, to się nie mieści w głowach akademickich recenzentów, którzy wymagają pojawienia się wyraźnie zaznaczonego „gestu artystycznego”. Nie będzie więc żadnym zaskoczeniem, że teksty pozbawione wspomnianych elementów w swych krytycznych elaboratach, mają zwyczaj nazywać bezradnie „zaledwie fotografiami”.
A jeżeli przyjrzymy się krytycznym reakcjom (przypadłość ta dotyczy głównie rodzimych recenzentów) na projekty fotograficzne, które wykorzystują konwencję dokumentalnej rejestracji, sytuacja się powtarza… W przypadku wizualnego zapisu mającego za temat motywy banalne, przeciętne, peryferyjne, szczególnie wymagany jest wspomniany wcześniej „gest artystyczny”, który rozumiany jest zwykle jako zniekształcenie zapisanego kadru (w sposób czysto analogowy czy też przy zastosowaniu przeliczeniowych algorytmów photoshopa) i upodobnienie go do oswojonych nurtów malarstwa lub grafiki. W efekcie takiego zabiegu semantyczny potencjał fotografowanych motywów ulega osłabieniu lub częściowej redukcji (szczególnie przy procederze zmiękczania obrazu i zacierania detali), co znowuż jest o tyle mile widziane, że nadmiar informacji zmuszałby odbiorcę do bardziej zdecydowanej reakcji, np. zajęcia jakiegoś stanowiska, wykraczającego poza estetyczne, a więc całkiem bezpieczne oglądanie obrazów.
„Nieruchomi podróżnicy” Karola Szymkowiaka to opowieść o drugim życiu przyczep kampingowych, której narracja ma kształt luźno potraktowanej typologii. Jeżeli przyjrzymy się polskiemu krajobrazowi, szczególnie rejonom eksploatowanym turystycznie, ale też miejscom gdzie realizowane są inwestycje budowlane lub drogowe, nasze oko natychmiast wychwyci charakterystyczne kształty przewoźnych, laminatowych domów na kołach. Powtarzają się tutaj typy przyczep i sposoby ich wykorzystania. Mamy więc pakamery ochrony na budowach, budki cieciów parkingowych, sklepy, barowozy, wreszcie domki rekreacyjne ustawione na pracowniczych ogrodach działkowych, w lesie lub nad jakimś jeziorem. Zarejestrowany przez Szymkowiaka fenomen wpisuje się w szersze zjawisko nonszalanckiego kształtowania rodzimego krajobrazu, bo przecież poustawiane w różnych miejscach kraju zdezelowane przyczepy kampingowe, to estetyczni bracia i siostry hoteli w kształcie zamków lub pałaców, willi w formie pseudoszlacheckich dworów, do których wejścia bronią kute bramy zakupione w Castoramie lub Obi, czy około drogowych terenów obstawionych reklamowymi banerami i bilbordami.
Posługując się oswojoną w naszym kraju formą typologii wizualnej (bo kogo, jak nie Becherów najczęściej przywołuje polska krytyka artystyczna, kiedy próbuje znaleźć jakieś płaszczyzny odniesienia do komentowanych zdjęć), Karol Szymkowiak stworzył wciągającą narrację, której tematem nie są jednak typy przyczep i ich właściwości, lecz raczej krajobraz czy mini-pejzaż, jaki powstał po ich wstawieniu. Autora nie interesuje powtarzalność konstrukcji, nie śledzi poszczególnych modeli i ich losów, lecz szuka sytuacji jednostkowych. Jego zdjęcia mają prostą formę, temat podany jest widzowi bez estetyzujących zabiegów, choć widać przecież wyraźnie, że i kompozycja kadrów jest tutaj przemyślana, jak i aura także wybrana nieprzypadkowo. Podczas fotografowania „Nieruchomych podróżników” Szymkowiak postępuje podobnie do obiektywistycznych poetów, prezentując temat w sposób możliwie werystyczny i pozwala dojść do głosu znaczeniom zamkniętych w kadrze motywów. A ponieważ ich semantyka ujawnia się zwykle w układzie swoistego kontrapunktu, mamy tutaj często do czynienia z sytuacjami o charakterze metaforycznym, słowem doświadczamy wizualnej poezji o mocno egzystencjalnym wydźwięku, która owszem, bazuje na motywach banalnych, masowych i zdezelowanych.
Wojciech Wilczyk
„Nieruchomi w krajobrazie”
Karol Szymkowiak proponuje zestaw pod tytułem „Nieruchomi podróżnicy”, inspirowanym płytą i utworem prog-rockowego zespołu Camel. Tytułowi podróżnicy to przyczepy kampingowe, ustawione nieruchomo w najróżniejszych okolicznościach przestrzennych. Na barwnych zdjęciach nie ma ludzi, lecz ich uprzednia obecność i przeszłe działania są wyraźnie wyczuwalne. Całość cyklu wydaje się niezwykłą refleksją na temat człowieka, motywów jego aktywności oraz (nie)wrażliwości estetycznej. Fotografie na pierwszy rzut oka są emocjonalnie bardzo chłodne, bezwzględnie analizujące i wystudiowane, lecz w istocie pod tą topograficzno-typologiczną fasadą kryje się bogactwo przemyśleń na temat antropogenicznej części naszej rzeczywistości. Jacy byliśmy, jacy jesteśmy, jak kształtujemy nasz świat.
Jeszcze uwaga praktyczna: dwuwymiarowa dokumentacja zdecydowanie nie oddaje tego, jak prezentacja Karola "broniła się" w przestrzeni galerii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz