czwartek, 26 września 2013

Marian Schmidt - Trzy spojrzenia

Białostocka Galeria im. Ślendzińskich to bez watpienia jedna z najlepszych przestrzeni wystawienniczych w mieście. W tym wnętrzu znakomite zdjęcia Mariana Schmidta konsumuje się z podwójną przyjemnością. Wystawa ma charakter przeglądowy i składa się w całości z autorskich odbitek bromosrebrowych. Pierwsza jej część to - chciałoby się powiedzieć - klasyka gatunku, który zdefiniowali francuscy dokumentaliści. Schmidt miał zresztą szczęście osobiście poznać niektórych z nich (takich jak Cartier-Bresson, Ronnis, Boubat). W pokazanych fotografiach widoczna jest niezwykła pasja autora związana z człowiekiem, a także wrażliwość i zmysł obserwacji. Podmiot zdjęcia, bliźni, znajduje się w centrum uwagi, na dodatek zwykle pokazany jest we frapującym otoczeniu - to w gruncie rzeczy pełna realizacja postulatu Cartier-Bressona. Na podstawie wielu z tych zdjęć, a zwłaszcza chłopca w Pradze obok wielkiego zwoju kabli, można by wygłosić wykład na temat znaczenia kompozycji obrazu. Marian Schmidt podczas wernisażu chętnie komentował swoje zdjęcia, wskazując na szczegóły, które nie są oczywiste na pierwszy rzut oka, a mają wpływ na odbiór i interpretację zdjęć. Oprócz wyraźnie zaznaczonego humanizmu duże znaczenie dla fotografii wydaje się mieć wszechstronna wiedza autora oraz jego szacunek dla wartości duchowych, szczególnie istotne w drugiej części pokazującej różne postaci (jak na przykład ks. Jana Twardowskiego, który odegrał ważną rolę w życiu Schmidta). Ostatnia część wystawy składa się z fotografii pejzażu, choć kluczem jest tutaj nie sam krajobraz, lecz znów refleksyjność autora. Ekspozycję zamyka minimalistyczny singiel utrzymany w "japońskiej" estetyce. Podczas wernisażu był w sprzedaży trudno dostępny francuski album Mariana Schmidta, wydany przez Cercle d'Art i zaopatrzony w znakomity komentarz pióra Édouarda Boubata. Zdecydowanie warto to wydawnictwo nabyć.


3 komentarze:

  1. Ciekawe w takim razie w jaki to konkretnie sposób ks. Piszyngier oddziaływał na Mariana Schmidta? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sławek, czytałeś komentarz MS na Fejsie, zmień Piszyngiera na Twardowskiego ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorry, out of Facebook (i generalnie offline), już zmieniam... :-)

    OdpowiedzUsuń