Jedna i druga wystawa są prezentowane w Młodzieżowym Domu Kultury i na obydwie bardzo chciałem dotrzeć. "Granica" to projekt bliski mi tematycznie - realizowany wzdłuż nieistniejącej już przedwojennej granicy polsko-niemieckiej. Grupa 18x24, którą tworzą Michał Zieliński, Tomasz Hołyński, Piotr Cierebiej i Mateusz Skóra, fotografuje osoby tamże mieszkające, za pomocą Mentora - mocno nieporęcznego aparatu o formacie negatywu 18x24 cm. Przesłanki zacne, wystawa niestety rozczarowuje. Wykorzystanie dużego formatu ma potencjalnie duży sens, można do tworzenia obrazu "zaprząc" plastykę starych długoogniskowych obiektywów, można "zagrać" dobrze wykonaną odbitką. Tutaj natomiast nie ma "mięsa", kopie są co najwyżej przeciętne, a portrety wydają się w sporej części schematyczne. Rada na następną ekspozycję: dobrze wybrać kadry i dobrze je skopiować. Może to być nawet druk atramentowy, ale z sercem. I z rozumem też :-)
PAcamera Club to zjawisko wyjątkowe na polskiej scenie fotograficznej i bez wątpienia zasługujące na osobne opracowanie. PAcamera ogniskowała przez przynajmniej kilkanaście lat to, co najlepsze w fotografii w Polsce północno-wschodniej, a jej dorobek i działania były - jak się wydaje - czymś niepowtarzalnym na skalę przekraczającą granice kraju. Z grupy tej wywodzi się także między innymi dyrektor artystyczny festiwalu oraz wykładowcy Akademii Fotografii i Przedsiębiorczości w Białymstoku. Wystawę otwiera bardzo mocny akord - trzy prace z ostatniego najprawdopodobniej cyklu, jaki Stanisław Woś przygotował do ekspozycji. Niestety warunki panujące w przestrzeni MDK-u są dramatycznie niedobre (wszechobecne odblaski, fatalne mieszane oświetlenie), więc trudno czerpać satysfakcję z oglądania skądinąd znakomitych fotografii. Temu cyklowi Staszka poświęcę więc osobny post, po zakończeniu tematów festiwalowych. Jako całość wystawa niestety też nie zwala z nóg. Będąc już w domu dłuższą chwilę zastanawiałem się, dlaczego. Inymi słowy - jakie oczekiwania nie zostały spełnione? Otóż wydaje mi się, że przede wszystkim nie widać w niej tej intensywności, którą charakteryzowały się działania PAcamery i ich efekty. Tytuł wystawy dawał spore możliwości, lecz tutaj nie zostały one "zagospodarowane". Jestem przekonany, że historia PAcamery zasługuje na dobrą prezentację i mam niemal pewność, że Radek Krupiński, który pełni rolę powiernika tej spuścizny, znajdzie jeszcze dobrą okoliczność aby ułożyć całościową, kompetentną przeglądową wystawę PAcamery, której dobrze aby towarzyszyło przynajmniej małe sympozjum i wydawnictwo z opracowaniami historyczno-teoretycznymi. A poniższe zdjęcia zostały poddane agresywnej obróbce, aby w ogóle coś się na nich dało zobaczyć...
I znowu ani słowa o "Gender"... :((
OdpowiedzUsuń