poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Nikon D800/D800E - czy warto - oraz mały komunikat

Dostałem przedwczoraj po kilkanaście plików RAW z Nikonów D800 oraz D800E, wykonanych w tym samym miejscu, w zbliżonych warunkach. Nie mogę ich jednak opublikować (nawet w wycinku) z dwóch powodów - gdyż zostało to przez "aparatodawcę" zastrzeżone oraz dlatego że nie zostały one wykonane w sposób umożliwiający bezpośrednie porównanie. Niemniej, jeżeli uzyskam w niedalekiej przyszłości zgodę, wrócimy do kwestii.

Wnioski z analizy tych plików są ciekawe, zwłaszcza ten, który odnosi się do ewentualnych różnic w obrazie pochodzącym z D800E i D800: otóż do wartości przysłony f/5,6  jest widoczna przewaga modelu z literką "E" co do ostrości i w niewielkim stopniu także plastyczności obrazu. Przy f/11 w tych zdjęciach, które otrzymałem, nie ma już widocznej różnicy na korzyść D800E - czyli z grubsza sprawdzają się moje wcześniejsze przewidywania co do wpływu dyfrakcji przy mniejszym otworze przysłony. Co więcej, widać nader wyraźnie, że przy tak dużej rozdzielczości obrazu przestaje się sprawdzać reguła "1/ogniskowa" dla uzyskania ostrego obrazu przy zastosowaniu niestabilizowanego obiektywu. Wszelkie nieostrości, wynikające z poruszenia aparatu podczas wykonywania zdjęcia, widoczne są dużo bardziej niż w przypadku poprzedniej generacji d-lustrzanek - myślę, że jeśli mianownik w cytowanej regule pomnożyć przez wartość między 1,5 a 2, wówczas mamy szanse na ostre kadry. Muszę oczywiście zastrzec, że materiał do analizy jest zbyt szczupły aby formułować jakiekolwiek kategoryczne stwierdzenia, ale proponuję wstępnie przyjąć, że stosując z D800 obiektyw o ogniskowej 35 mm dobrze jest, przy zachowaniu podstawowych zasad, nie naświetlać dłużej niż 1/50-1/70 sekundy. Po drugie wydaje się, że przewaga D800E nad D800 będzie w warunkach praktycznych mniejsza niż można się było spodziewać po pierwszych komunikatach prasowych. Dają się ponadto dostrzec różnice w balansie bieli między zdjęciami wykonanymi oboma aparatami - co może wynikać z wczesnej wersji zainstalowanego firmware. W połączeniu z doniesieniami o zaobserwowanych problemach z pierwszymi egzemplarzami D800 (mocno kapryśne działanie CLS, czyli bezprzewodowego wyzwalania błysku, bardzo ograniczona lista typów kart pamięci, z którymi aparat ma ochotę współpracować, zawieszanie się sterowania czy problemy mechaniczne z pokrywkami) sensowne wydaje się poczekanie z zakupem aż firma upora się z chorobami wieku dziecięcego. Pragnę przy tym jeszcze raz podkreślić, że moje opinie są na tym etapie poglądami ściśle subiektywnymi i są obarczone niedokładnościami, choćby z powodu szczupłości materiału empirycznego.


Życząc wszystkim P.T. Czytelnikom miłego powrotu po kilku dniach laby do codziennych zajęć, sam ogłaszam kilkudniową przerwę w ukazywaniu się Tobisologii (tym samym mogą się pojawić opóźnienia w zatwierdzaniu komentarzy). Natomiast w powyższym zdjęciu zostały wykorzystane trzy punkty świetlne oraz bezbłędnie działające zdalne wyzwalanie... :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz