poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Nikon D800 vs. Canon 5D Mark III

Serwis Fredmiranda.com zamieścił artykuł będący opisem przeprowadzonego testu porównawczego obu konkurujących ze sobą najnowszych aparatów Canona oraz Nikona. Warto przeczytać go od deski do deski - jest tam sporo interesujących obserwacji. "W praniu" wyszło kilka istotnych kwestii:

  • D800 bije 5DMkIII na głowę w kwestii zakresu dynamicznego (zwłaszcza z cieni można przy wywoływaniu RAW wyciągnąć wiele szczegółów),
  • D800 ma widoczną przewagę co do rozdzielczości obrazu oraz precyzji szczegółów, jednak w druku w rozmiarze 17x22" (A2) nie jest ona odczuwalna,
  • D800 zawodzi na całej linii w kontekście próby dokładnego ustawienia ostrości poprzez powiększenie obrazu w live view - to jest odwieczna przypadłość lustrzanek tej marki i wielka szkoda, że nie została ona przy okazji wypuszczenia nowej generacji aparatów "zaatakowana", zwłaszcza że sensor daje w tej kwestii spory zapas mocy,
  • obiektywy tilt&shift Nikona, mimo że sporo droższe niż canonowskie odpowiedniki, pokazują widoczną aberrację chromatyczną oraz, co bardzo istotne, nie umożliwiają niezależnego ustawienia osi dla obydwóch operacji, co z kolei byłoby niezbędne do pełnego wykorzystania reguły Scheimpfluga do fotografowania przy możliwie dużym otworze przysłony, w sposób przypominający pracę z klasycznym aparatem wielkoformatowym.

Dwa ostatnie punkty sam podnosiłem niejednokrotnie; szkoda że nie ma ze strony Nikona żadnych sygnałów wskazujących na dostrzeżenie problemu oraz chęć poważnego zajęcia się nim.

Zdjęcia pochodzą z serwisu Fredmiranda.com.

piątek, 27 kwietnia 2012

Na marginesie premiery Adobe CS6 - Oleg Dou

Na marginesie oficjalnej polskiej premiery pakietu Adobe CS6, podczas której wykorzystano wywiad z Olegiem Duryaginem, Tobisologia postanowiła przypomnieć jego prezentację zatytułowaną "Faces", którą można było obejrzeć jesienią ubiegłego roku w ramach Foto Art Festivalu w Bielsku Białej. Jak sam autor przyznaje, pomysł na oryginalną, "marmurowo-alabastrową" estetykę swoich obrazów poniekąd zawdzięcza Photoshopowi - pojawił się on po tym, jak wygładzając skórę twarzy jednej ze swoich modelek zbytnio poprawił jej urodę.

Twórczość Duryagina budzi skrajne reakcje, więc Tobisologia ograniczy się tutaj do stwierdzenia, że wystawę w Bielsku-Białej uważa za ciekawą i dającą możliwość posmakowania obrazu. Niestety, realizacja ekspozycji trochę to utrudniała - część prac miała powierzchnie silnie błyszczącą, na dodatek pofałdowaną.










środa, 25 kwietnia 2012

Jakub Ochnio - Dorosłe granice dzieciństwa

Galeria Fotografii BWA/ZPAF w Kielcach pokazuje obecnie (do 10 maja) ciekawą wystawę autorstwa Jakuba Ochnio, której tematem oraz przedmiotem analizy jest proces wchodzenia w dorosłość. Bohaterem tego cyklu jest młoda dziewczyna, która w widoczny sposób wpuściła autora do swojej proksemicznej strefy intymnej, a on z kolei udzielonego zaufania nie nadużył. Możemy zatem współuczestniczyć zarówno w całkiem ważnych, jak i nieważnych momentach jej życia, życia częściowo jeszcze bajkowo-dziecinnego, ale częściowo już naznaczonego elementami charakterystycznymi dla dorosłości. Fotograficzna opowieść Kuby jest bardzo prawdziwa, niepozowana i jednocześnie (co stwierdziłem z niejakim zdziwieniem) bliska klasycznego, bressonowskiego decydującego momentu, mimo iż sam autor deklaruje powinowactwo z "nowym dokumentem". Myślę, że zdecydowanie warto zobaczyć ten zestaw, a Kubie gratuluję i życzę kolejnych ciekawych realizacji.

Poniżej zamieszczam dwa teksty towarzyszące wystawie.

Jakub Ochnio
Dorosłe granice dzieciństwa to cykl opowiadający o przemianie dziewczyny w kobietę. Historia pokonywania nieostrej, a zarazem bardzo gwałtownej granicy, oddzielającej nasze dzieciństwo od dojrzałej egzystencji. Chciałbym, aby był to obraz momentu którego doświadczył (lub dopiero doświadczy) każdy z nas, w mniej lub bardziej podobnej formie. Mimo, że tworzę głównie klasyczny fotoreportaż, w tym wypadku zastosowałem estetykę nowo-dokumentalną. Zdecydowały o tym subiektywność samego zjawiska w połączeniu osobistą koniecznością zmierzenia się z udokumentowaniem, pokonanej również przeze mnie, granicy.

Wojciech Grzędziński
Wystawa Jakuba Ochnio "Dorosłe granice dzieciństwa" to bardzo osobisty materiał pięknie opowiadający o dojrzewaniu. Spójny zarówno pod względem treści jak i formy. Subtelne kadry pełne niedopowiedzeń, trochę na pozór niedokładne, trochę niepoukładane doskonale opisują ten stan młodości, trochę zawieszony gdzieś już nie w dzieciństwie a jeszcze nie w dorosłości. Spójność formy, nierozpraszanie odbiorcy chaosem w zdjęciach jedynie podkreśla treść. Historię dojrzewania, przepoczwarzania się dziewczynki w kobietę. Podchodząc bardzo blisko, będąc na wyciągnięcie ręki Kuba ukazuje namacalnie świat młodego człowieka. Pełen radości, smutku, chęci bycia już odpowiedzialnym ale i świat pełen eksperymentów z samym sobą. Kubie udało się bardzo intymnie opowiedzieć między słowami również swoją historię. Historię swojego osiągania dojrzałości. Wchodząc bardzo głęboko w opowieść na oglądając powstający materiał miałem wrażenie, że momentami się w nim zatraca. Szukając elementów ważnych dla bohaterki swojego reportażu wychwytywał te które jego zdaniem, młodego człowieka, są kluczowe dla dorosłości. To właśnie ten subiektywny wybór scen, wybór pojedynczych zachowań, wybór nieobiektywny z perspektywy osoby praktycznie w tym samym wieku stanowi dopełnienie zdjęć i stanowi o potędze tego materiału.


























wtorek, 24 kwietnia 2012

Camera Work Contemporary - nowa ciekawa przestrzeń galeryjna

CWC otwarła swoje podwoje kilka tygodni temu w berlińskiej dzielnicy Mitte, w budynku dawnej żydowskiej szkoły dla dziewcząt. Sam budynek przeszedł solidną konserwację, spod wielu warstw enerdowskiej farby odkryto zachowane oryginalne fragmenty wnętrz i klatki schodowej. W budynku mieszczą się obecnie trzy galerie sztuki, wykwintna restauracja oraz sklep. Jednym z warunków dla poszczególnych najemców (budynek jest w posiadaniu gminy żydowskiej) było zachowanie charakteru szkoły, w tym zwłaszcza istniejącego układu klas i korytarzy. Camera Work AG utworzyła tutaj miejsce ekspozycyjne dla nieco innej klienteli niż w swoim dotychczasowym miejscu w dzielnicy Charlottenburg - CWC wpisuje się w gęsto zaludniony krajobraz galeryjny (Linienstraße, Auguststraße), w którym działa już kilka galerii fotografii oraz liczne placówki zajmujące się innymi obszarami twórczości. CWC nie będzie prezentować wyłącznie fotografii - na najbliższym wernisażu otwarta zostanie wystawa malarstwa Nikolaia Makarova. Choć - dodać trzeba - jego dzieła mocno odwołują się do tradycji fotografii.

Pierwszym autorem prezentowanym w CWC został Robert Polidori, z obszernymi fragmentami znanych cykli, obejmujących Kubę, Czernobyl i Prypjat' oraz zamkowe wnętrza. Myślę, że wiele na temat tych fotografii pisać nie trzeba - wielkie, perfekcyjnie wykonane i takoż oprawione po prostu oddziałują.







poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Nikon D800/D800E - czy warto - oraz mały komunikat

Dostałem przedwczoraj po kilkanaście plików RAW z Nikonów D800 oraz D800E, wykonanych w tym samym miejscu, w zbliżonych warunkach. Nie mogę ich jednak opublikować (nawet w wycinku) z dwóch powodów - gdyż zostało to przez "aparatodawcę" zastrzeżone oraz dlatego że nie zostały one wykonane w sposób umożliwiający bezpośrednie porównanie. Niemniej, jeżeli uzyskam w niedalekiej przyszłości zgodę, wrócimy do kwestii.

Wnioski z analizy tych plików są ciekawe, zwłaszcza ten, który odnosi się do ewentualnych różnic w obrazie pochodzącym z D800E i D800: otóż do wartości przysłony f/5,6  jest widoczna przewaga modelu z literką "E" co do ostrości i w niewielkim stopniu także plastyczności obrazu. Przy f/11 w tych zdjęciach, które otrzymałem, nie ma już widocznej różnicy na korzyść D800E - czyli z grubsza sprawdzają się moje wcześniejsze przewidywania co do wpływu dyfrakcji przy mniejszym otworze przysłony. Co więcej, widać nader wyraźnie, że przy tak dużej rozdzielczości obrazu przestaje się sprawdzać reguła "1/ogniskowa" dla uzyskania ostrego obrazu przy zastosowaniu niestabilizowanego obiektywu. Wszelkie nieostrości, wynikające z poruszenia aparatu podczas wykonywania zdjęcia, widoczne są dużo bardziej niż w przypadku poprzedniej generacji d-lustrzanek - myślę, że jeśli mianownik w cytowanej regule pomnożyć przez wartość między 1,5 a 2, wówczas mamy szanse na ostre kadry. Muszę oczywiście zastrzec, że materiał do analizy jest zbyt szczupły aby formułować jakiekolwiek kategoryczne stwierdzenia, ale proponuję wstępnie przyjąć, że stosując z D800 obiektyw o ogniskowej 35 mm dobrze jest, przy zachowaniu podstawowych zasad, nie naświetlać dłużej niż 1/50-1/70 sekundy. Po drugie wydaje się, że przewaga D800E nad D800 będzie w warunkach praktycznych mniejsza niż można się było spodziewać po pierwszych komunikatach prasowych. Dają się ponadto dostrzec różnice w balansie bieli między zdjęciami wykonanymi oboma aparatami - co może wynikać z wczesnej wersji zainstalowanego firmware. W połączeniu z doniesieniami o zaobserwowanych problemach z pierwszymi egzemplarzami D800 (mocno kapryśne działanie CLS, czyli bezprzewodowego wyzwalania błysku, bardzo ograniczona lista typów kart pamięci, z którymi aparat ma ochotę współpracować, zawieszanie się sterowania czy problemy mechaniczne z pokrywkami) sensowne wydaje się poczekanie z zakupem aż firma upora się z chorobami wieku dziecięcego. Pragnę przy tym jeszcze raz podkreślić, że moje opinie są na tym etapie poglądami ściśle subiektywnymi i są obarczone niedokładnościami, choćby z powodu szczupłości materiału empirycznego.


Życząc wszystkim P.T. Czytelnikom miłego powrotu po kilku dniach laby do codziennych zajęć, sam ogłaszam kilkudniową przerwę w ukazywaniu się Tobisologii (tym samym mogą się pojawić opóźnienia w zatwierdzaniu komentarzy). Natomiast w powyższym zdjęciu zostały wykorzystane trzy punkty świetlne oraz bezbłędnie działające zdalne wyzwalanie... :-)

niedziela, 8 kwietnia 2012

Zdzisław Beksiński - Alfabet

W Galerii 2piR (Poznań, ul. Kutrzeby 10) obejrzeć można bardzo ciekawą wystawę fotografii Zdzisława Beksińskiego, przygotowaną we współpracy z Muzeum Historycznym w Sanoku. Zdjęcia pochodzą z lat 1953-58 i pokazują drogę twórczą, którą Beksiński wtedy kroczył, począwszy od nieostrego, piktorialnego krajobrazu, po "pełnowymiarową", wręcz "drapieżną" fotografię subiektywną, która to zapewniła mu trwałe miejsce w historii polskiej fotografii, zwłaszcza w kontekście współpracy z Bronisławem Schlabsem i Jerzym Lewczyńskim. W roku 1959 Beksiński wycofał się z tworzena fotografii, twierdząc że narzuca ona zbyt wiele ograniczeń jego wyobraźni. Trudno dziś spekulować, co by było gdyby nie podjął wtedy tej decyzji, ale z całą pewnością prezentowany dorobek fotograficzny artysty jest oryginalny i niejako nadal aktualny - nie zestarzał się wizualnie przez ponad 50 lat. Wystawa absolutnie godna polecenia, podobnie jak album, zatytułowany "Foto Beksiński", wydany nakładem wydawnictwa Bosz.