"I never liked photography. Not for the sake of photography. I like the object."
C/O Berlin - instytucja znana przede wszystkim z dużych, przekrojowych prezentacji wielkich nazwisk w fotografii, obecnie proponuje retrospektywę Roberta Mapplethorpe'a, której kuratorem jest Felix Hoffmann. Łącznie 187 pokazanych polaroidów i odbitek bromosrebrowych pochodzi z zasobów nowojorskiej Robert Mapplethorpe Foundation.
Robert Mapplethorpe
C/O Berlin - instytucja znana przede wszystkim z dużych, przekrojowych prezentacji wielkich nazwisk w fotografii, obecnie proponuje retrospektywę Roberta Mapplethorpe'a, której kuratorem jest Felix Hoffmann. Łącznie 187 pokazanych polaroidów i odbitek bromosrebrowych pochodzi z zasobów nowojorskiej Robert Mapplethorpe Foundation.
Bardzo byłem ciekaw oddziaływania tej fotografii, z dzisiejszej perspektywy. W latach 70. i 80. ubiegłego stulecia zdjęcia Mapplethorpe'a budziły gwałtowne reakcje. Nie dość że odważał się pokazywać nagość bez cienia pruderii czy zawoalowania, to jego najgłośniejsze zdjęcia zawierały przedstawienia męskich genitaliów w jednoznacznie seksualnym kontekście. Był bodaj pierwszym artystą, który w sposób tak zdecydowany i z powodzeniem tworzył męskie akty, niemal natychmiast stające się obiektami pożądanymi na rynku sztuki i chętnie wystawianymi. Łamał także inne obyczajowe tabu. Dzisiaj, dość nieoczekiwanie i paradoksalnie, szeroka dostępność fotografii erotycznej w najprzeróżniejszych wcieleniach bardzo ułatwia odbiór zdjęć Mapplethorpe'a, wygaszając ten dawniejszy skandalizujący kontekst i powodując skupienie się na czymś, co nazwę tutaj "istotą fotografii". Wystawa w kompetentny sposób ukazuje rozwój artysty i różne nurty jego twórczości. Niezmiennie ciekawe są jego portrety i autoportrety, kompozycje roślinne, zdjęcia dzieci oraz część zatytułowana "Ciała i rzeźby", o bardzo prostej i jednocześnie wysmakowanej kompozycji, niewątpliwie inspirowana sztuką klasyczną i późniejszą - szczególnie renesansową, zwłaszcza, rzecz jasna, rzeźbą. Cieszy też fakt, że pokazane zostały prace tradycyjne, w wymiarach wystawowych z epoki "analogowej" - czyli że kurator nie uległ pokusie wydrukowania na potrzeby wystawy megaformatów. Te, które są, zupełnie wystarczą, a na dodatek dają możliwość smakowania obrazu takiego, jaki widział i stworzył autor. Krótko mówiąc - jeśli ktoś ma taką możliwość, zdecydowanie polecam obejrzenie tej wystawy, czynnej do 27 marca 2011 roku.
Od wczoraj zastanowiam się jak skomentować tą wystawę. I tak jak przemawiają do mnie portrety i akty tak "męskie genitalia w jednoznacznie seksualnym kontekście" prowokują mnie do zapytania czy inne fizjologiczne czynności pokazane "w jakimś tam kontekście" też byłyby dla mnie (zaznaczam - dla mnie) jednak niesmaczne.
OdpowiedzUsuń