Tobisologia melduje się po krótkiej przerwie wyjazdowej. Tematów nazbierało się sporo, zatem choć nie mogę zapewnić, że posty będą się ukazywały każdego kolejnego dnia, zapraszam.
Od soboty pokazywana będzie w Bonn przekrojowa wystawa Austriaka Josefa Hoflehnera. Jest on przykładem fotografa, którego kariera znacząco przyspieszyła po nawiązaniu współpracy z dobrymi galeriami - w ciągu minionych kilku lat, z postaci znanej relatywnie niewielu fanom, stał się gwiazdą. Josef był przez rodziców wychowywany na następcę dla rodzinnego biznesu hotelowego, jednak ku ich niezadowoleniu wybrał fotografię i podróże jako sposób zarabiania na życie.
Pierwsze serie, które wykatapultowały go na fotograficzne wyżyny, składały się z obrazów kompozycyjnie bardzo minimalistycznych, oszczędnych w formie, wykonanych na Antarktydzie, w Chinach oraz Japonii. Później doszły cykle z Islandii oraz Jemenu. Obecnie Josef podróżuje bardzo intensywnie, takoż fotografuje, i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jego prace odrobinę uległy inflacji, nie są już tak "skoncentrowane" jak dawniej. Niemniej jednak warto zainteresować się jego albumami, znakomicie wydawanymi w limitowanym nakładzie przez wydawnictwo Most Press (wyprzedają się dość szybko, więc warto zachować czujność). Do moich ulubionych należą "Unleashed", "Iceland", "Unleashed Two", "China" oraz "Nine 9".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz