Te zdjęcia w zasadzie nie wymagają komentarza.
Artysta (nawiasem mówiąc - pełne profi, tak od strony wokalnej / podkładu, jak i w kwestii ruchu na scenie) po występie opowiedział co nieco. Ponoć daje się z tej działalności żyć. I czyż nie jest to optymistyczna wiadomość? ;-)
PS: Januszu, dziękuję za zaproszenie :-)
Plaga Elvisów?! Byłem dzisiaj służbowo na koncercie polskiego Elvisa. Śpiewał gość poprawnie, leczy gdyby tak śpiewał prawdziwy Elvis, o ruchach nie wspomnę, to nigdy nie opuściłby Memphis. Niewątpliwą zaletą koncertu był dwuosobowy chórek, który bez reszty zajmował brzydszą część publiczności. Śpiewu nikt nie słyszał [kwestia nagłośnienia], ale... :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, nie wiedziałem, że to tak powszechne zjawisko... :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się dobrze bawiliście :-))
OdpowiedzUsuń