maj 2008
Czysty i niepachnący niczym korytarz prowadził do drzwi, za którymi miałem zobaczyć E. już po operacji. Nie czuć było, że to szpital. Korytarz przypominał ten z gatunku hotelowych. Długi i usiany pozamykanymi drzwiami, na których odliczały sie numery. Weszliśmy do E. Ja i moja żona. Na zmęczonej twarzy pojawił się grymas uśmiechu - uznałem, że twarz E. po operacji jest i tak o niebo lepsza od mojej facjaty, którą wiele lat wcześniej portretował.Rozmowy w tych okolicznościach nie niosą ze sobą żadnych sentencji, które warto by było pamiętać i przekazywać potomnym. Chodziło tylko o to, by wrócił... Spierdolił sprzed nosa chorobie i usiadł obok przy lampce czerwonego i kilku jazzowych nutach...
- Masz - wsunąłem mu pod kołdrę kubańskie cygaro (jak Kwinto Duńczykowi - taki przyjacielski gest). Jak wyjdziesz, spalimy sobie razem i wypijemy.
- Dzięki - znów tylko grymas uśmiechu. Nie trzeba było słów aby się zrozumieć.
Cygara czekają...
Bartosz Myszkiewicz
"Autoportret pamięci"
fragment katalogu wystawy "Portrety"
"Autoportret pamięci"
fragment katalogu wystawy "Portrety"
też mam "cygara", które się nie doczekają
OdpowiedzUsuń