wtorek, 6 sierpnia 2013

O Ireneuszu Zjeżdżałce dla Kwartalnika Fotografia (tekst nie opublikowany w tej postaci)

Ireneusz Zjeżdżałka, przez kolegów nazywany po prostu „Erykiem”, opuścił nas wieczorem w piątek, 25 lipca 2008. Od tygodni zmagał się z nowotworem; był pełen determinacji aby walczyć z tą podstępną i jakże trudną do pokonania chorobą. Miał skończone 35 lat. Zaledwie 35 lat.

zdjęcie z okładki katalogu wystawy "Portrety"

Nie potrafię dzisiaj odtworzyć tej chwili, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Z dużym prawdopodobieństwem stało się to w Galerii pf, gdzie Eryk zaczął bywać podczas swoich studiów na Akademii Rolniczej w Poznaniu. Przychodził nie tylko na wernisaże wystaw, ale i później, w trakcie ich trwania. Zazwyczaj bardzo długo wpatrywał się wtedy, w zastygłej pozie, w poszczególne zdjęcia. Pamiętam, że szczególną Jego uwagę zwracały prace mocno osadzone w głównym, klasycznym nurcie fotografii; mam wręcz przed oczami obraz Eryka studiującego zdjęcia Brytyjczyków na wystawie „Dylematy dokumentaryzmu”. Oprócz licznych spotkań wynikających z wystaw mieliśmy okazję kilkakrotnie przebywać razem na plenerach - przychodzą mi na myśl zwłaszcza Tatry i później Mikuszewo. Każdemu takiemu spotkaniu Eryk nadawał własną energię kinetyczną oraz skutecznie dbał o to, aby wszyscy się dobrze bawili. Kolejne wspomnienie to wspólny udział w roku 2001, razem z kilkoma znakomitymi kolegami, w wystawie poznańskiej fotografii w Hanowerze i ożywione dyskusje towarzyszące jej otwarciu.
 
Z własną twórczością na scenie fotograficznej Eryk pojawił się w roku 1998, startując w konkursach (8. KSFA w Żarach i X Biennale Fotografii Górskiej w Jeleniej Górze). W tym samym roku zaczął pracować w jednej z najbardziej renomowanych galerii fotografii w Polsce - poznańskiej Galerii pf - jako prawa ręka kuratora, Janusza Nowackiego. Jako „galernik” i autor aktywnie brał udział w bardzo ożywionym w owym czasie życiu fotograficznym Poznania. Wtedy też na dobre zaczął pisywać o fotografii. W roku 2002 został przyjęty w poczet członków Związku Polskich Artystów Fotografików. W roku 2003 wystąpił w nowej roli - redaktora naczelnego opiniotwórczego kwartalnika „Fotografia”, gdzie, w ciągu kilku lat pracy, z jednej strony udało mu się dostrzec oraz wypromować wielu artystów, szczególnie młodych i spoza „utartych kierunków”, z drugiej zaś - stworzył własny, oryginalny styl pisania o fotografii. Dorobił się znakomitego warsztatu dziennikarskiego i posiadł tę niezwykle cenną umiejętność odcedzania garści cennych informacji z oceanu błahych. Potrafił przedstawiać złożone zależności używając prostego i komunikatywnego języka, bez uciekania się do skomplikowanych konstrukcji. Jego teksty sprawiają wrażenie napisanych z wielką łatwością, wręcz od niechcenia. Oprócz niewątpliwych walorów merytorycznych mają one jedną absolutnie najważniejszą cechę: znakomicie się je czyta.

Eryk w roku 2004 był jednym z inicjatorów i pierwszym kuratorem poznańskiej galerii 2πR. W roku 2007 zaczął prowadzić bardzo interesujący blog pod nazwą „Proces naturalny”. Był zapraszany na różne imprezy, jako kurator wystaw, recenzent i juror. Współorganizował plenery i spotkania. Wydał trzy albumy z własnymi fotografiami. Był stypendystą Ministra Kultury. Brał udział w wielu wystawach zbiorowych, był też autorem szeregu wystaw indywidualnych, w kraju i za granicą.

Fotografował najczęściej na filmie zwojowym, początkowo w formacie 6x9, później zwykle w formacie 6x6, a na powiększeniach prezentował pełne klatki, z obligatoryjnym fragmentem ramki negatywu. Również w ostatnim czasie, jakże silnie naznaczonym cyfrową rewolucją, pozostawał wierny tradycyjnemu procesowi analogowemu. Uprawiał fotografię mieszczącą się w nurcie dokumentalizmu, nawiązującą do tradycji fotografii elementarnej, jako pierwszych swoich mistrzów przywołując Bogdana Konopkę i Andrzeja J. Lecha. Bardzo cenił sobie również twórczość jeleniogórzan - Wojciecha Zawadzkiego i Ewy Andrzejewskiej. Fotografując doskonale czuł się w Polsce prowincjonalnej, pokazując na swoich zdjęciach opuszczone wnętrza i osamotnione obiekty. Jego fotografie są chłodne, wręcz emocjonalnie puste, ale jednocześnie uderzają prostotą i doskonałością kompozycji. Eryk nie aranżował planu, chociaż zawsze z niezwykłą starannością wyszukiwał kadr i oświetlenie. Nie bał się komponować obrazu w kwadracie - formacie potencjalnie doskonałym, ale jednocześnie bardzo zdradzieckim, chyba najtrudniejszym do fotograficznego ujarzmienia. Myślę, że kwadrat był dla Niego narzędziem podkreślenia harmonii i wyciszenia kadru, wręcz odgrodzenia świata pokazywanego na fotografii od gwaru i harmidru, powszechnie towarzyszących światu realnemu. Mimo iż ludzi fotografował nieczęsto, również w pokazywanych przez niego opuszczonych miejscach wyraźnie odczuwalna jest, jakby pozafizycznie, ludzka obecność, jakiś ślad uprzedniej aktywności człowieka, który pozostał. Trudno przy tym nie zauważyć fascynacji Eryka fenomenem czasu -jego upływu, trwania, przemijania oraz nawarstwiania się śladów. Szukał takich miejsc i sytuacji, w których nie tylko „zagra” światło, ale także zadźwięczy muzyka - najczęściej ascetyczna, kameralna, oszczędna. Wiele w Jego obrazach jest piano i pianissimo, bardzo niewiele forte czy tutti. Być może te cechy szczególne Jego fotografii wypływały wprost z cech Jego osobowości - częściej małomównej i refleksyjnej niż ekspansywnej.
 
Osobne cykle, o czym koniecznie należy wspomnieć, poświęcił swojej rodzinnej Wrześni oraz dzieciom wrzesińskim. Oprócz tego walnie przyczynił się do powstania we wrzesińskim Wydawnictwie Kropka serii nietuzinkowych wydawnictw - albumów fotograficznych takich artystów jak Eva Rubinstein, Bogdan Konopka, Jerzy Lewczyński, Wojciech Zawadzki czy Paweł Żak.
 
Już z powyższej, krótkiej charakterystyki, wyłania się obraz osoby bardzo wszechstronnej - fotografa, animatora, kuratora, krytyka, autora publikacji książkowych oraz osoby obdarzonej lekkim piórem, umiejętnością komunikatywnego pisania o fotografii i niezwykłą kulturą wizualną. Co więcej, był postacią pogodną, wesołą i powszechnie lubianą. Polska fotografia poniosła olbrzymią stratę, zwłaszcza biorąc pod uwagę młody wiek i niezwykle szybki rozwój osobowości Eryka, Jego niekwestionowany dorobek artystyczny, a także trudną do wyobrażenia mnogość niezrealizowanych projektów i nienapisanych tekstów…

Zmarłego pożegnaliśmy 28 lipca 2008. Spoczął na cmentarzu komunalnym we Wrześni, obok pięknego, rozłożystego dębu. Będzie nam Go bardzo brakowało.

Sławomir Tobis
Marylin, 29.07.2008

1 komentarz:

  1. dawno już nie czytałem "kwartalnika......"
    przyjemnie czytało się ten tekst

    OdpowiedzUsuń