poniedziałek, 13 czerwca 2011

Off time (i w ogóle "off")

Przez chwilę miałem chęć napisać coś na temat minionego Walnego Zjazdu Delegatów ZPAF, ale chyba szkoda na to substancji nerwowej. Gdybym miał je określić jednym słowem, byłaby to "jatka". Intensywnie szukałem więc do dzisiejszego wpisu obrazu, który dawałby maksymalne wyciszenie, umożliwił lub ułatwił wyjście poza sprawy bieżące. Ten poniższy, jak się wydaje, spełnia to zadanie. Jego historia jest sama w sobie ciekawa i wybitnie "pasująca", bo został zrobiony w chwili gdy kolega Tomek naświetlał w czasie, o ile dobrze pamiętam, kwadransa, swoje ujęcie i wszedłem mu na kilka minut w kadr, czym się zupełnie nie przejął...


4 komentarze:

  1. Istnieje, a jakże :-) Ma nawet nowe władze, choć kwestią otwartą jest, jak długo związek w tej formule w ogóle jest w stanie istnieć - bo, jak to celnie ujął Andrzej Zygmuntowicz - obecnie istnieje on OBOK głównych nurtów życia fotograficznego, zamiast odgrywać w nich znaczącą rolę. To jest oczywiście temat na dłuższą dyskusję, ponieważ ZPAF jest tworem mocno polimorficznym - są w nim okręgi w zasadzie nie działające, są takie, w których dzieje się sporo, i to naprawdę ciekawych rzeczy, istnieje wreszcie okręg zajęty głównie robieniem przykrości bliźnim, a przynajmniej taki komunikat wysłał na WZD. Zobaczymy, co wyniknie z działań nowego zarządu, ale nie jestem w tej kwestii przesadnie wielkim optymistą...

    OdpowiedzUsuń
  2. No jak tak można Komuś w kadr wchodzić? No jak?

    OdpowiedzUsuń
  3. Grzecznie zapytałem, czy można... ;-)

    OdpowiedzUsuń