środa, 13 stycznia 2016

Zbyszek Wielgosz

Dzisiaj przed południem gruchnęła wieść o nagłej i niespodziewanej śmierci naszego związkowego kolegi Zbigniewa Wielgosza. Nie powinienem się chyba, jako dyplomowany arteterapeuta, do czegoś takiego przyznawać, ale natychmiast dopadła mnie i długi czas prześladowała z wielką natarczywością myśl, a jednocześnie pytanie: dlaczego teraz, w sile wieku? Dlaczego on? Człowiek powszechnie lubiany (to ekstremalna rzadkość w branży!) i szanowany przez wszystkich którzy go znali. Wieloletni filar Komisji Kwalifikacyjnej Okręgu Wielkopolskiego ZPAF. W każdej chwili chętny do pomocy, merytoryczny, spokojny, cierpliwy. Może to przynajmniej w części za sprawą starych, klasycznych technik fotograficznych, którym się poświęcił i którymi żył oraz oddychał. Z pewnością postać Zbyszka zasługuje na opracowanie źródłowe i wydawnictwo podsumowujące jego dorobek artystyczny oraz dydaktyczny.

Gdy rozsyłałem tradycyjne życzenia świąteczno-noworoczne, on jedyny odpisał tak niesamowicie pozytywnie: jednym zdaniem, w którym zawarł sformułowania odnoszące się do mojego minionego roku. Przeczytawszy musiałem na chwilę przysiąść. Taki właśnie był - życzliwy i chcący w kimś drugim dostrzec potencjał oraz dobro.

Nie mam niestety z sobą jego zdjęć. Myślę jednak, że nie będzie nadużyciem wklejenie mojego motywu - tego poniższego.


O pracy i popularyzatorskich zasługach Zbyszka pisałem wcześniej tu, tu, tu i tu. Jakkolwiek to teraz banalnie brzmi - powstała dziura i nie ma jej co zasypać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz