Praca nad każdą kolejną wystawą ugruntowuje moje przekonanie, że najważniejszą czynnością podczas budowania zestawów jest eliminacja. W fotografii, jak rzadko gdzie, widać bardzo wyraźnie, że mniej znaczy więcej. Wyjątki od tej reguły są tak rzadkie, że praktycznie zaniedbywalne. Choć zwykle trudno rozstać się z pracami, do których czujemy sentyment, należy być twardym. Zwłaszcza wobec siebie. Niestety będę musiał także okroić propozycje innych autorów, bo "urobek" tegorocznego pleneru jest niespodziewanie obfity i ciekawy. Jestem jednakże pewien, że wyjdzie to całej prezentacji na dobre oraz że nikomu nie przyjdzie do głowy zaczaić się na mnie z tego powodu w jakimś ciemnym zaułku. Nawiasem mówiąc, mimo ogromu związanej z tym pracy, jest to także źródło dużej satysfakcji gdy widać, że projekt się rozwija i przynosi coraz ciekawsze realizacje.
Poniższa fotografia raczej nie trafi do zestawu na Biennale, ale... od czegóż jest blog? ;-)
PS: ułożyliśmy dzisiaj ze Zbyszkiem Wielgoszem wystawę "Szlachetny kolektyw". Robi spore wrażenie. W niemieckiej części ekspozycji można zobaczyć nie tylko porażająco doskonałe technologie, ale i duże spektrum tematyczne. Polscy autorzy w większości pokazują krajobraz, także ciekawie w połączeniu ze starymi technikami. Krótko mówiąc, Szamotuły powinny być w najbliższą sobotę i niedzielę celem dla wszystkich poważnie zainteresowanych technikami szlachetnymi, tak od strony technicznej, jak i estetycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz