poniedziałek, 26 stycznia 2015

Tangerine Dream a fotografia

Właśnie kończy się w PR3 MiniMax prowadzony przez Leszka Adamczyka. Audycję zdominowała smutna wieść o śmierci Edgara Froese i tym samym prawdopodobnym definitywnym końcu działalności Tangerine Dream. Z kapelą tą wiąże się wiele wspomnień, ale jedno w tej chwili wysunęło się na czoło: muzyką tego zespołu zilustrowałem swój pierwszy cykl przezroczy, zatytułowany "Jeden dzień w Tatrach". Oczywiście był on daleki od doskonałości, timing był wręcz dramatycznie zły, ale mimo wszystko całość oglądało się bardzo nieźle - że się tak wyrażę. Poza tym był to dla mnie czas mocno zaangażowany, początek wielkiej przygody z fotografią (rok 1991 lub 1992 - o ile mnie pamięć nie myli, a na szybko nie jestem w stanie sprawdzić, ponieważ stosowne materiały są w pracowni). Do dziś pamiętam wygląd, fakturę siedzeń i zapach sali klubu Relax w Śremie, w której odbyła się premiera tego zestawu. Pamiętam, że byłem spocony do granic, i to bynajmniej nie z gorąca. Ale gdy tylko rozległy się pierwsze takty "Song of the Whale", trema ustąpiła skupieniu.

Dzisiaj nie wklejam zdjęć. Zamieszczam obydwie części wspomnianego utworu - w takiej kolejności, w jakiej zostały wykorzystane.



1 komentarz:

  1. Bardzo smutny news... Pamiętam jak żałowałem, że nie widziałem ich na żywo na koncercie w Polsce, pamiętam zdjęcia z tego koncertu w "Panoramie" (taka gazeta kolorowa). W domu mam jeszcze winyla z tym koncertem. Szkoda.....

    OdpowiedzUsuń