sobota, 10 stycznia 2015

[500] W kręgu fotografii - Michał Adamski - Nie mogę przebrnąć przez chaos

Zerknąłem przed chwilą do statystyk - licznik bloggera wskazuje, że jest to pięćsetny wpis na Tobisologii. Wypadałoby pewnie coś podsumować, nakreślić plany, podziękować czytelnikom itepe itede, ale chyba nie jestem przygotowany na jubileusz :-) Ograniczę się więc na razie do stwierdzenia, że blog nadal istnieje i istniał będzie, choć bieżący fotonotatnik to w tej chwili raczej Instagram. Materiałów do publikacji na blogu nie brakuje, trochę gorzej jest z możliwościami, ale w tej ostatniej kwestii pozostaję umiarkowanym optymistą. Myślę, że jeszcze sporo ciekawych okoliczności przed nami.

Co do spraw bieżących - serdecznie zapraszam w najbliższy poniedziałek do Galerii Miejskiej Arsenał na godzinę 18 na kolejne spotkanie z cyklu "W kręgu fotografii", tym razem zatytułowane "Gdy odchodzą nasi rodzice". Otworzymy premierową wystawę Michała Adamskiego "Nie mogę przebrnąć przez chaos". Seria ta stanowi jego poruszającą i bardzo osobistą opowieść powstałą w związku z odchodzeniem w krótkim czasie kolejno obojga jego rodziców. Kwestia ta będzie także stanowiła temat przewodni spotkania i dyskusji. Gośćmi spotkania będą: prof. dr hab. med. Katarzyna Wieczorowska-Tobis - specjalista geriatrii i medycyny paliatywnej, krajowy konsultant w dziedzinie geriatrii, Barbara Grochal - koordynatorka wolontariatu w Hospicjum Palium w Poznaniu oraz Agnieszka Kaluga - wolontariuszka, autorka bloga i książki "Zorkownia", psycholog.

Opowieść Michała jest prawdziwa i esencjonalna, pozbawiona wszelkiej dosłowności i sentymentalizmu. Jak on sam o tym mówi, fotografia spełniała w tym bardzo trudnym dla niego czasie wiele funkcji, przede wszystkim zaś - w sposób nieco paradoksalny - ułatwiała wspólne przebywanie w jednej przestrzeni i stanowiła swoiste remedium na pojawiające się kłopoty w komunikacji. Podczas spotkania autor przedstawi także fragmenty książki, która niebawem ukaże się na rynku i będzie stanowiła jego osobiste rozliczenie się, a może raczej zamknięcie tego rozdziału życia.

              


Jeden rok,
jedno miejsce,
dwie śmierci.

Wigilia 2011 r.
Rodzice składają sobie życzenia. Mama ciężko stoi na nogach.
Odczuwam niepokój.
Mało było rozmów tamtego dnia.

Wigilia 2012 r.
Ostatni odcinek drogi do szpitala wiedzie przez las, pokonuję go już od marca.
Codziennie.
Teraz droga jest śliska, topniejący śnieg rozpryskuje się pod kołami.
Zatrzymuję się.
Idę na krótki spacer nad rzekę.
Już wiem, że to koniec.
Pół roku po śmierci mamy odchodzi tata.

To był dla mnie ciężki rok.
Przyglądałem się powolnemu umieraniu moich rodziców. Widziałem ich fizyczny ból, cierpienie ciała. O więcej nie potrafiłem ich zapytać. Nie umiałem. Nie mogłem.
Po pewnym czasie mogłem tylko robić zdjęcia.
Dopiero wtedy uświadomiłem sobie to, że odchodzą. Do tego czasu nie zauważałem tego albo nie chciałem zauważać.
Te zdjęcia są opowieścią o naszym wspólnym milczeniu i samotnym cierpieniu.

Nie mogę przebrnąć przez chaos.




3 komentarze:

  1. .....nawet ciężko coś dopowiedzieć, mając przezd oczami, najbliższych którzy odchodzili.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmawiałem po spotkaniu z kilkoma znajomymi, którzy stwierdzili, że owszem, przyszliby, ale przeszkodził im w tym temat - w sensie możliwego przywołania określonych wspomnień czy sytuacji. Tym bardziej ważne wydaje się, aby na te kwestie rozmawiać oraz tym większy szacunek dla Michała za podjęcie tego tematu...

    OdpowiedzUsuń