środa, 21 maja 2014

Do zobaczenia w Berlinie - Philip-Lorca diCorcia

W znakomitych wnętrzach galerii Sprüth Magers Berlin do 21 czerwca można oglądać wystawę zatytułowaną "Hustlers". Philip-Lorca diCorcia od początku lat 90. XX wieku myszkował w okolicach Santa Monica Boulevard, szukając tam mężczyzn uprawiających prostytucję. Starał się z nimi umawiać w taki sposób, że płacił "normalną" stawkę za usługi, tyle że w tym przypadku polegały one nie na tym co zwykle, lecz po prostu na zapozowaniu do zdjęcia. Cykl "Hustlers" jest pod wieloma względami intensywny i przekonujący, mimo iż rozgrywa się w dość nieostro zarysowanej przestrzeni między dokumentem a kreacją, blisko sceniczności filmowo-teatralnej. Charakter silnie dokumentalny, wręcz taksonomiczny, mają natomiast podpisy poszczególnych prac, składające się z imienia bohatera, miejsca i zapłaconej kwoty - jak na przykład Chris, 28 years old, Los Angeles, California, $30 (1990-92). DiCorcia pracował w sposób bardzo metodyczny: wybrane miejsca odwiedzał najpierw ze swoim asystentem i - używając go jako modela - dogrywał kadr oraz oświetlenie. Następnie pojawiał się w tych miejscach z kolejnymi bohaterami swojego cyklu. Warto także zwrócić uwagę na emocjonalną różnorodność poszczególnych motywów - od zwątpienia do bohaterstwa - a także na wyrafinowaną estetykę fotografii - niekoniecznie odwołującą się do piękna i harmonii, ale zawsze pozostającą w ścisłym związku z narracyjną treścią obrazu.

Cykl "Hustlers" miał swoją premierę w MoMA w roku 1993, natomiast w zeszłym roku, w dwudziestolecie tej wystawy Steidl wydał album - sporą "cegłę", ale niewątpliwie wartą swojej ceny.

3 komentarze:

  1. Opłacanie fotografowanych osób to bardzo ciekawe zjawisko w twórczości artystycznej, które pogłębia tego typu prace o trudny aspekt społeczno-polityczny. Podobnie robił np. Borys Michajłow i ten wątek w jego fotografiach był zawsze dla mnie bardzo niepokojący.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tutaj raczej nie ma dwuznaczności, wręcz ta metoda wydaje się "etyczna" - panowie są niejako w pracy, więc płaci im się za poświęcony czas. Smaczek polega na zmianie charakteru wykonywanej usługi, co oczywiście może (i chyba powinno) być polem do interpretacji, w powiązaniu z powstałymi obrazami...

    OdpowiedzUsuń
  3. "Kolorowa", to ta strona życia nie jest zapewne.

    OdpowiedzUsuń